XLIII OWRP'02 Mi³om³yn 7-20.07.2002
O wyborze przez nas tegorocznej 14-dniowej
TRASY NR 4 - "ELBL¡SKIEJ"
(o d³ugo¶ci 260 km), zadecydowa³o przede wszystkim znajduj±ce siê w programie
zwiedzanie pochylni Kana³u Ostródzko-Elbl±skiego oraz Fromborka. Pisz±c "nas" mam
na my¶li Karolinê i siebie, choæ na trasie znalaz³o siê jeszcze kilka osób
z Jeleniej Góry i okolic: Dorota, Halina, Magda, Antoni i Ryszard.
Chc±c wyd³u¿yæ sobie choæ trochê rajd zaplanowali¶my przerwê w drodze na miejsce
startu w Elbl±gu na zwiedzanie Malborka.
Pocz±tek jednak nie by³ zbyt szczê¶liwy -
ca³± podró¿ z Warszawy do Malborka stali¶my na korytarzu zapchanego do granic
wytrzyma³o¶ci poci±gu. Poranek w Malborku by³ jednak cudowny i po umieszczeniu
baga¿y w przechowalni udali¶my siê na zwiedzanie miasta. W oczekiwaniu na otwarcie
bram zamku zrobili¶my spacer na drug± stronê Nogatu.
|
|
Tu mo¿na rozkoszowaæ siê
najbardziej znanym widokiem krzy¿ackiej twierdzy. Pó¼niej podczas jej zwiedzania
natykali¶my siê na innych rajdowiczów, którzy wpadli na ten sam pomys³ co my.
Trochê drogie wydawa³y nam sie bilety wstêpu: dla doros³ych na zamek 19,50 z³ i osobno
na wie¿ê - 6 z³ (stan na 2002 rok). Przy wiêkszej rodzince grozi bankructwo.
Nasyciwszy zmys³y widokiem miasta i zamku, szczególnie piêknym z zamkowej wie¿y,
udali¶my siê na dworzec PKP, a tu moja pierwsza wpadka:
zgubi³em kwitek od baga¿y pozostawionych w przechowalni. Trochê to potrwa³o (i kosztowa³o),
zanim udokumentowa³em fakt, ¿e jeste¶my w³a¶cicielami dwóch plecaków i torby ze sprzêtem.
W koñcu jednak dotarli¶my do Elbl±ga.
Tu organizatorzy zaskoczyli nas podwójnym noclegiem... na pod³odze w PTTK-owskim
Domu Turysty. Niektórzy chwalili ten stan rzeczy zwa¿ywszy, ¿e upalne dni
czêsto koñczy³y siê gwa³townymi burzami z deszczem. Mnie jednak marzy³a siê zielona trawka.
|
|
Nastêpny dzieñ (sobota) przeznaczony by³ na zwiedzanie Elbl±ga. Jest tu ³adnie,
choæ elbl±skie Stare Miasto by³o wówczas wielkim placem (od)budowy - do dzi¶ s± tu odczuwalne
straty po II Wojnie ¦wiatowej. Warto zwróciæ uwagê na 26-metrow± gotyck± Bramê Targow±,
ko¶ció³ (obecnie katedra) ¶w. Miko³aja z XIII i XIV wieku oraz tak¿e z tego okresu
dawny ko¶ció³ NMP i klasztor O.O. Dominikanów, który w dniu dzisiejszym jest siedzib± Galerii El
i pubu! Na mnie szczególnie sympatyczne wra¿enie sprawi³y tak¿e nie¶pieszne stare tramwaje
- tak ich brakuje w Jeleniej Górze. Po po³udniu przeszli¶my czerwonym szlakiem,
wij±cym siê wzd³u¿ rzeczki Kumieli po¶ród miejskich parków, do Ba¿antarii.
Ciekawostk± tego Parku Le¶nego jest jego miejscami górski charakter.
Tu na wielkiej polanie przewidziane by³o ognisko, my jednak zmêczeni upa³em urwali¶my siê
tramwajem do bazy. Dzieñ zakoñczy³a burza.
Niedziela - nareszcie na trasê. Niebieskim szlakiem, pocz±tkowo szos± w kierunku Gdañska,
pó¼niej wa³ami do Raczków Elbl±skich. We wsi musieli¶my nieco zboczyæ, ¿eby doj¶æ do najni¿szego
miejsca w Polsce - poziom depresji: 1,80 m pod poziomem morza.
W Raczkach zaszli¶my z Karolin± do wiejskiego sklepiku, nasza grupa posz³a za¶ do przodu.
Id±c za nimi zagadali¶my siê i w którym¶ momencie zmylili¶my drogê. Potem nie chc±c ryzykowaæ
zabrniêcia w miejsce bez wyj¶cia - na mapie wszystko wokó³ pociête sieci± kana³ów odwadniaj±cych,
musieli¶my siê cofn±æ na szlak i naszej grupy ju¿ nie dogonilismy.
|
|
Na biwaku dowiedzieli¶my siê, ¿e zdecydowali siê zej¶æ ze szlaku i uda³o im siê dostaæ do jedynego w tym dniu autobusu.
My id±c dalej wzd³u¿ jeziora Dru¿no w³a¶ciwie go nie widzieli¶my.
Natomiast widok ¯u³aw jest niesamowity i jedyny w swoim rodzaju.
Choæ na mapie zaznaczone s± tu miejscowo¶ci, id±c widzieli¶my rozleg³e przestrzenie,
a na nich rozproszone pojedyncze domostwa - jedno do drugiego co kilkaset metrów.
A¿ siê bojê pomy¶leæ jak tu jest zim±... W Krzewsku przekroczyli¶my rzekê Balewkê i porzucili¶my
szlak id±c dalej szos± przez Wi¶niewo do wsi Dzierzgonki. Tu liczyli¶my na jaki¶ wiejski sklep
z piciem, ale jedyne co siê uda³o, to odkupiæ (za 2 z³) od dzieci urz±dzaj±cych grilla pó³
butelki Fanty. Dalej trochê w deszczu, pocz±tkowo wzd³u¿ rzeki Dzierzgonki,
potem ³±kami do wsi Brudzêty. Przy okazji osobi¶cie przekona³em siê jak dzia³a elektryczny pastuch.
Wreszcie w Starym Dolnie spotykamy otwarty sklep i pierwszy raz próbujemy elbl±skiego
"Specjala". Po przej¶ciu ostatnich 3 km szos± padniêci dochodzimy do ¦wiêtego Gaju,
miejsca ¶mierci patrona Polski - ¶wiêtego Wojciecha. Wed³ug moich i nie tylko moich wyliczeñ
przeszli¶my dzi¶ ok. 10 km wiêcej ni¿ podane w planie 26 km. Biwak zorganizowany jest na
³±czce wokó³ szko³y. Wieczorem go¶cimy proboszcza ze znajduj±cego siê we wsi gotyckiego
ko¶cio³a oczywi¶cie pw. ¶w. Wojciecha, który opowiedzia³ historiê patrona i parafii.
|
|
W poniedzia³ek o ¶wicie pobudkê zrobi³y nam klekoc±ce bociany. Okaza³o siê tak¿e, ¿e mamy namioty
rozbite na drodze, któr± miejscowe krowy (bez aluzji) pod±¿aj± na pastwisko.
Niektórym bardzo siê to nie podoba³o...
Dzi¶ czeka³o nas przej¶cie przez pochylnie kana³u Ostródzko-Elbl±skiego.
Jest to jedyny tego rodzaju obiekt hydrotechniczny w Europie. Ca³kowita ró¿nica
wysoko¶ci pokonywanych napêdzanymi wod± pochylniami wynosi 99,5 m na d³ugo¶ci 9,6 km.
W planie przewidziane by³o przej¶cie przez trzy z nich. My zdecydowali¶my siê zobaczyæ
wszystkie piêæ, w zwi±zku z tym zaczêli¶my trasê przejazdem PKS-em do wsi Jelonki
i skrêcili¶my do pierwszej pochylni "Ca³uny". Mieli¶my to szczê¶cie, ¿e nasze przyj¶cie
zbieg³o siê z operacj± wci±gania pochylni± statku bia³ej floty.
To niesamowite - w³a¶ciwie niemal w ca³kowitej ciszy (trochê skrzypi± rolki)
sporej wielko¶ci statek sunie bez wysi³ku, huku motorów itp. na kilkunastometrowe wzgórze.
|
|
|
Obieca³em sobie, ¿e przy nastêpnej okazji od¿a³ujê te 60 z³ i pop³ynê t± tras± statkiem.
Z drugiej strony p³yn±cych, choæ na pochylniach powinno siê mówiæ: jad±cych, statkiem omin±³
nie mniej ciekawy widok z boku. Dalej przemieszczaj±c siê drogami
i ¶cie¿kami wzd³u¿ kana³u,
chwilami przedzieraj±c siê przez chaszcze i ratuj±c nasz± kole¿ankê Halinê po ataku kleszcza,
obejrzeli¶my jeszcze pochylnie: "Jelenie", "Ole¶nica", "K±ty" i "Buczyniec".
Przy tej ostatniej zwiedzili¶my muzeum kana³u oraz skorzystali¶my mo¿liwo¶ci zjedzenia obiadu.
Tu nasze drogi rozesz³y siê: Antosiowi z dwiema paniami uda³o siê z³apaæ autostop,
ja z Karolin± skierowali¶my siê najpierw szos± w kierunku Drulit, pó¼niej w upalnym
|
|
s³oñcu, ³±kami, do Zielonki Pas³êckiej, ale wbrew naszym nadziejom w miejscowo¶ci nie by³o sklepu.
Po d³u¿szym oczekiwaniu wreszcie nadjecha³ poci±g i przejechali¶my do Pas³êka, gdzie
wreszcie znale¼li¶my oazê, w której mogli¶my ugasiæ pragnienie... Pó¼niej zwiedzili¶my
pas³êckie Stare Miasto, w którym mimo zniszczeñ wojennych zachowa³ siê szereg zabytków,
z gotyckim ko¶cio³em ¶w. Bart³omieja, wielokrotnie przebudowywanym zamkiem krzy¿ackim,
¶redniowiecznymi murami obronnymi z Wie¿± Kamienn± i Bram± M³yñsk± oraz odbudowanym po wojnie ratuszem.
Ciekawostk± Pas³êka jest ulica Chrobrego, dawniej biegn±ca wzd³u¿ murów zamkowych,
dwa razy szersza ni¿ inne uliczki, poniewa¿ w ¶redniowieczu spe³nia³a ona funkcjê rynku.
Biwak zorganizowany by³ na obrze¿ach miasteczka, w Parku Ekologicznym im. Stanis³awa Pankalli,
gdzie znajdowa³o siê tak¿e k±pielowe jeziorko (oczywi¶cie skorzysta³em).
Wieczorem na odprawie go¶cili¶my gospodarzy miasta.
|
We wtorkowy poranek skierowali¶my siê jeszcze raz na pas³êckie Stare Miasto, gdzie
siedz±c na skwerze pod murami obronnymi zjedli¶my ¶niadaniowe "bia³e szaleñstwo":
bu³ki z bia³ym serem popijaj±c mlekiem (zapcha³em siê na d³uuu¿szy czas).
Pó¼niej pomaszerowali¶my na stacjê PKP, ogl±daj±c po drodze z zewn±trz zamkniêty ko¶ció³,
w którym funkcjonuj± obok siebie zbór ewangelicki i cerkiew prawos³awna. O³tarze znajduj± siê
podobno po przeciwleg³ych jego stronach, a msze odbywaj± siê naprzemian.
Z Pas³êka nasza grupa pojecha³a do Komorowa ¯u³awskiego, my (Karolina i ja) wysiedli¶my w Bogaczewie,
sk±d pomaszerowali¶my do Weklic. Potem za wsi± zagadali¶my siê i przegapi³em zej¶cie
z drogi jezdnej w le¶n± ¶cie¿kê. Nie chc±c wracaæ postanowili¶my doj¶æ do szlaku na skróty.
Skoñczy³o siê strat± czasu i przedzieraniem przez dzikie ostêpy,
co w upalne po³udnie wyczerpa³o sporo naszych si³.
W koñcu doszli¶my do Przezmarku, w którym przepiêkny ko¶ció³ gotycki pw. ¶w. Katarzyny otoczony równie starym murem.
W pobliskiej Kolonii Przezmark czekaj±c na PKS do Elbl±ga w ma³ym sklepiku ugasili¶my pragnienie wzbudzaj±c
zainteresowanie miejscowych. Obiad, a w³a¶ciwie kolacjê zjedli¶my dopiero w Elbl±gu.
|
|
|
¦roda by³a dniem wolnym - nietypowo, bo nie w ¶rodku rajdu. Organizatorzy zaproponowali
zwiedzanie miasta z przewodnikiem lub we w³asnym zakresie: przejazd i zwiedzanie Malborka lub
Sztutowa albo rejs po Zalewie Wi¶lanym do strefy wolnoc³owej. Natomiast zapowiadany w regulaminie
rejs do Krynicy Morskiej nie by³ mo¿liwy - wszystkie bilety zosta³y zarezerwowane przez
wycieczki z Niemiec. My zdecydowali¶my siê na przejazd PKS-em do Krynicy chc±c zobaczyæ otwarte morze.
Po godzinie jazdy zat³oczonym i rozpalonym autobusem dotarli¶my do wczasowiska jak wiele innych.
Niedu¿e bo ograniczone rozmiarem mierzei. Latarni morskiej nie uda³o nam siê zwiedziæ,
akurat by³a zamkniêta. Centrum "gastronomiczno-rozrywkowe" ulokowane jest w okolicach portu
nad Zalewem Wi¶lanym. Do Elbl±ga wrócili¶my do¶æ wcze¶nie chc±c unikn±æ wieczornych k³opotów
komunikacyjnych. Za to przyjemnie by³o posiedzieæ na pobliskim skwerze z fontann±,
racz±c siê zimnym piwem...
Nastêpnego dnia (czwartek) od rana co¶ wisia³o w powietrzu. Id±c czerwonym "Szlakiem
kopernikowskim" minêli¶my Ba¿antarniê, w lesie za D±brow± dopad³a nas potê¿na burza.
Zabezpieczeni pelerynami, z dusz± na ramieniu, przeczekali¶my j± w pobli¿u jeziora Goplenica.
Za wiosk± Jagodnik natknêli¶my siê na pastwisko koni, pó¼niej przechodz±c ko³o jeziora
Starego byli¶my ¶wiadkami smutnego zdarzenia: policja i stra¿acy szukali w jeziorze ch³opca,
który poprzedniego wieczora, w czasie imprezy, poszed³ siê k±paæ.
Wreszcie dotarli¶my do Próchnika, gdzie obejrzeli¶my nietypowy ko¶ció³ gotycki z wej¶ciem przez wie¿ê
i z ogromn± granitow± chrzcielnic±. We wsi tak¿e podcieniowy dom typu holenderskiego, a ze wzgórza powy¿ej
ko¶cio³a widok na Zalew Wi¶lany.
|
|
|
Od tego miejsca uczestnicy mieli do wyboru trzy mo¿liwo¶ci przej¶cia:
dalej szlakiem przez £êcze, w±wozami wzd³u¿ strumienia Kamienica oraz przez tzw. Szwajcariê Próchnick±
i Kamionek Wielki. Wybrali¶my ten ostatni wariant zaintrygowani "Szwajcari± Próchnick±".
Rzeczywi¶cie krowy pas±ce siê na stromych ³±kach, jak w reklamie pewnego batona, mog³y (przy
odrobinie wyobra¼ni) przywo³aæ klimat Szwajcarii, jednak istota tej nazwy jawi siê w pe³nej krasie
dopiero zim±. W Kamionku obejrzeli¶my drugi dom podcieniowy zbudowany przez holenderskich
osadników w 1772 roku. Dalej drog± wzd³u¿ Zalewu minêli¶my zabudowania du¿ego zak³adu
poprawczego i pomnik ofiar filii obozu koncentracyjnego w Stutthofie (Sztutowie)
i doszli¶my na nocleg przy szkole rolniczej w Nadbrze¿u. Wieczorem podziwiali¶my wspania³y
zachód s³oñca...
Rano (pi±tek) zanosz±c plecaki do ciê¿arówki zostali¶my obszczekani przez psa,
który mia³ budê niczym jaskó³ki - na poddaszu. Potem przeszli¶my do pobliskiego Suchacza
na ¶niadanie. Dalej lasami, mijaj±c dzikie urwiska, wspiêli¶my siê na Grodzisko, gdzie z wie¿y widokowej
obejrzeli¶my panoramê Zalewu Wi¶lanego oraz nieco dalej - odbudowywany klasztor, w którym
niestety nie zastali¶my mieszkaj±cego tu pustelnika.
Schodz±c ze wzgórza minêli¶my pomnikowy, 1000-letni d±b Ba¿yñskiego (10 m obwodu) i weszli¶my do Kadyn.
Tu znajdowa³a siê stadnina koni z siedzib± w barokowym pa³acu.
|
Inn± ciekawostk± tej miejscowo¶ci jest sposób wykoñczenia domów - wszystkie kominy maj± "daszki".
W Kadynach opuszczamy szlak, drogami i wa³ami, pokonuj±c przeszkody,
dochodzimy popo³udniu do Tolkmicka. W tym niewielkim, uroczym miasteczku musieli¶my podj±æ decyzjê:
albo przejazd na metê trasy ostatnim PKS-em albo pozostanie, zwiedzanie miasteczka i pó¼niej przej¶cie
dalszych 15 km. Oczywi¶cie wybrali¶my to drugie. Najwa¿niejszy zabytek - gotycki ko¶ció³ pw.
¶w. Jakuba z XIV wieku, znajduje siê przy ma³ym ryneczku w centrum Tolkmicka. W pobli¿u znajduje
siê tak¿e stacja kolejowa na trasie Elbl±g - Braniewo oraz port rybacki.
Z Tolkmicka przeszli¶my le¶nymi drogami, mijaj±c le¶niczówkê Nowy Wiek, do ¦wiêtego Kamienia.
Jest to ogromny g³az narzutowy o obwodzie 14 m, zanurzony w wodach Zalewu Wi¶lanego 30 m od brzegu.
Dla podró¿nych jad±cych têdy poci±giem (kursy dwa razy dziennie, chyba ¿e ju¿ zlikwidowali)
widok musi byæ naprawdê ciekawy, poniewa¿ na tym odcinku linia poprowadzona jest przy samym
brzegu Zalewu Wi¶lanego. Tymczasem zrobi³o siê pó¼nawo i chc±c trochê skróciæ doj¶cie do Fromborka
zdecydowali¶my siê ostatni odcinek przej¶æ torami kolejowymi.
Trochê nie docenili¶my jednak trudów przej¶cia w upale prawie o¶miu kilometrów drobionych krokami po podk³adach
kolejowych. Frombork wita³ nas ju¿ ze dwa kilometry wcze¶niej, w okolicach ruin cegielni "¦wiêty Kamieñ",
|
|
|
d¼wiêkami jakiego¶ koncertu niesionymi ku nam przez wiatr. Gdy dotarli¶my w koñcu do miasteczka,
momentalnie zapomnia³em o wszelkich cierpieniach tamtego dnia. Widz±c Wzgórze Katedralne o¶wietlone
przedziwnym ¶wiat³em rzucanym przez zachodz±ce s³oñce wrêcz oniemia³em! Szybko udali¶my siê na kemping,
aby po rozbiciu namiotów znale¼æ czas na wieczorny spacer wokó³ Wzgórza Katedralnego (na wej¶cie do
¶rodka by³o zbyt pó¼no) oraz na Rynek Miejski. Na ³±kach w okolicach stacji kolejowej i portu mo¿na
by³o wys³uchaæ koncertu jakich¶ miejscowych zespo³ów, oczywi¶cie z kufelkiem w rêku. Nie brakowa³o
we Fromborku tak¿e kafejek i barków, w których mo¿na by³o sp³ukaæ z garde³ bez ma³a 30-kilometrowy
kurz...
Na poznanie z przewodnikiem przepiêknego miasta Kopernika odbudowanego przez harcerzy podczas
akcji "Frombork 1001" przeznaczony by³ ca³y dzieñ (sobota), a by³o co ogl±daæ.
Z dziedziñca fromborskiej warowni otoczonej murami odwiedzali¶my kolejne obiekty zespo³u zabudowañ Wzgórza
Katedralnego. Pierwsza w kolejno¶ci by³a gotycka katedra Wniebowziêcia NMP i ¶w. Andrzeja.
Wewn±trz mieli¶my okazjê wys³uchaæ wspania³ych organów fromborskich, a tak¿e m.in. poznaæ historiê
poszukiwañ grobu Miko³aja Kopernika. Potem wspiêli¶my siê na widokow± 8-boczn± wie¿ê zwan± oktogonem,
w której piwnicach znajduje siê planetarium (nawiasem mówi±c z pó³godzinnego seansu co najmniej
po³owê przespa³em ;-) oraz 28 metrowe wahad³o Foucaulta, dziêki któremu mo¿na stwierdziæ ruch
wirowy Ziemi. Z wierzcho³ka za¶ mo¿na rozkoszowaæ siê kapitaln± panoram± Fromborka i okolic.
W drugim naro¿niku dziedziñca widoczna jest znana z wielu wizerunków wie¿a Kopernika.
W Pa³acu Biskupim zwiedzili¶my muzeum, w którym znajduje siê m.in. ekspozycja ilustruj±ca ¿ycie
Miko³aja Kopernika, zobaczyæ tam tak¿e mo¿na instrumenty, jakimi pos³ugiwa³ siê nasz s³ynny astronom.
Obiad zjedli¶my w restauracji mieszcz±cej siê w schronisku PTTK (polecam - smacznie i niedrogo).
Znajduje siê ono podobno w miejscu zniszczonej przez krzy¿aków kopernikowskiej Kanonii Zewnêtrznej,
wiêc to tu astronom obserwowa³ niebo i byæ mo¿e dokona³ epokowego odkrycia.
|
W drodze powrotnej na kemping odwiedzili¶my jeszcze dawny szpital ¶w. Ducha, w którym leczy³
Miko³aj Kopernik (jako cz³owieka renesansu cechowa³a go wszechstronno¶æ - by³ kanonikiem, ekonomist±,
astronomem, lekarzem, prawnikiem, kartografem... i to pewnie nie wszystko).
Obecnie mie¶ci siê tu muzeum historii medycyny. Na kominie budynku muzeum za¶ ciekawostka
- bocianie gniazdo z udokumentowan± blisko dwustuletni± histori±. A naprzeciw muzeum znajduje siê dom,
w którym Kopernik mieszka³ po zniszczeniu jego kanonii. Tak min±³ dzieñ, wieczorem oczywi¶cie
jeszcze jedna wizyta na Wzgórzu Katedralnym - to dla ducha, a potem co¶ dla cia³a...
|
|
|
|
W niedzielê wyruszyli¶my z Fromborka kieruj±c siê na Bogdany. Za miastem, a przed mostem na Baudzie,
mieli¶my bliskie spotkanie z rodzink± dzików buszuj±cych na dzia³kach. Za Biedkowem skrócili¶my drogê
korzystaj±c z trójk±tnego rozjazdu kolejowego (znowu tory...), a w okolicach Wielewa przeszli¶my nad
pojedyncz± w tym miejscu betonow± nitk± autostrady Berlin - Elbl±g - Królewiec i doszli¶my do Pierzcha³.
We wsi gotycki ko¶ció³ pw. Narodzenia N.P. Marii i ¶w. Ma³gorzaty wzniesiony w latach 1330-41,
a za wsi± zaporowe Jezioro Pierzchalskie na Pas³êce. Pó¼niej w okolicach rezerwatu "Ostoja Bobrów"
na rzece Pas³êce wydawa³o nam siê, ¿e jeste¶my ju¿ blisko miejsca noclegowego w Dêbinkach
(pod nadajnikiem GSM), szlak gdzie¶ znikn±³ i maszerowali¶my na azymut nadk³adaj±c sporo drogi.
Sytuacjê dodatkowo komplikowa³ fakt, ¿e znale¼li¶my siê poza zasiêgiem map i dysponowali¶my ma³o
|
wyra¼nymi kserówkami. W tym czasie kilkakrotnie spotykali¶my nasz± rowerow± rajdowiczkê - Halszkê.
Ca³e szczê¶cie, ¿e w tym czasie wêdrowali¶my z rodzin±, z Bia³egostoku. W pewnym momencie by³em ¶wiêcie
przekonany, ¿e powinni¶my i¶æ dalej, ale kolega z Podlasia zorientowa³ siê gdzie skrêciæ.
Na noclegu go¶ci³ nas w Dêbinkach pan Brzostek, w³a¶ciciel gospodarstwa agroturystycznego z prywatnym
ZOO z m.in. lamami i koñmi Przewalskiego. Do dyspozycji mieli¶my tak¿e jego prywatny basen
(m³odzie¿ korzysta³a z tego chyba ca³± noc).
Pierwszym wa¿niejszym punktem na trasie kolejnego upalnego dnia (poniedzia³ek) by³ D³ugobór.
Zbli¿aj±c siê do wsi ju¿ z daleka widaæ by³o przepyszny pejza¿: ³any pól i góruj±cy nad otoczonym
zieleni± D³ugoborem ko¶ció³ pw. Narodzenia N.P.Marii i ¶w. Jana Ewangelisty.
Po zwiedzeniu ko¶cio³a zalegli¶my na trawce przed znajduj±cym siê tu sklepikiem, najwiêksze wziêcie mia³y zimne,
pieniste napoje. Bardzo du¿o pró¶b o podwiezienie mia³ kierowca ciê¿arówki dostarczaj±cej piwo, jednak niestety
jecha³ w przeciwnym kierunku. Zreszt± spragniony rajdowicz na pace takiego samochodu to jak wilk
pilnuj±cy owieczek... Nasza trasa pod koniec mia³a przebiegaæ przez rezerwat "Dolina rzeki Wa³szy".
Jednak szwankuj±ca noga spowodowa³a, ¿e w Brzostkach skrêcili¶my na Kajmity, a stamt±d do klasztoru
Werbistów w Pieniê¿nie, u których przewidziany by³ nocleg.
Misyjne Seminarium Duchowne Ksiê¿y Werbistów
przygotowuje zakonników wyje¿d¿aj±cych na misje rozsiane na ca³ym ¶wiecie. Znajduje siê tu tak¿e muzeum
gromadz±ce zbiory etnograficzne i przyrodnicze z krajów zamorskich. A wej¶cie maj± nowoczesne - bramê
otwieran± na guzik...
Po rozbiciu namiotu wyruszyli¶my (ju¿ w klapkach) w kierunku odleg³ego
o 3 km centrum Pieniê¿na.
|
Nie uszli¶my 100 metrów, jak zatrzyma³ siê ko³o nas samochód z rosyjskimi numerami,
a kierowca grzecznie zapyta³ czy podwie¼æ nas do miasteczka. To cud, ale nic dziwnego, skoro
zamieszkali¶my w zakonie... Tak na marginesie: kierowca tak¿e go¶ci³ w klasztorze i pewnie tam nas
widzia³. Najpierw w ma³ej restauracyjce zjedli¶my jakie¶ niespotykane danie, potem ju¿ przy zachodz±cym
s³oñcu zwiedzali¶my Pieniê¿no. Centrum miasteczka wyznacza odbudowany ratusz, w pobli¿u zrujnowany
zamek Kapitu³y Warmiñskiej z I po³owy XIV wieku, w którym 1517 i 1519 roku rezydowa³ (jako
administrator dóbr) Miko³aj Kopernik. Obok znajduje siê równie¿ XIV-wieczny, niespotykany
5-nawowy
ko¶ció³ ¶w. Piotra i Paw³a, z 60-metrow± wie¿±. Wieczorem ognisko i ¶piewy (oczywi¶cie pie¶ni nabo¿ne),
w klasztorze mo¿na by³o tak¿e pokorzystaæ z dobrodziejstw cywilizacji czyli prysznica z ciep³± wod±.
We wtorek, w zwi±zku z dalszymi k³opotami ze stop±, decydujemy siê skróciæ trasê rezygnuj±c
z odwiedzenia Chwalêcina. Przez Kajmity, Wojnity i Glebisko docieramy do jeziora Taftowo.
Jezioro jest piêknie po³o¿one w¶ród lasów, z dala od ruchliwych szos, z cieplutka wod±, godne polecenia
tak¿e ze wzglêdu na niedrogie ceny na polu namiotowym. I choæ nie chcia³o nam siê ruszaæ, po k±pieli
poszli¶my dalej przez Nowy Dwór, tu przy sklepiku wszyscy robili popas, pó¼niej wspania³± poln±
alej±, do Krosna. W Kro¶nie podziwiamy odró¿niaj±c± siê od dotychczasowego surowego gotyku per³ê
budownictwa barokowego - wzorowane na ¦wiêtej Lipce sanktuarium pw. Nawiedzenia Naj¶wiêtszej Panny
Marii i ¶w. Józefa, otoczone pe³nym ci±giem kru¿ganków (procesjom "uchodzi na sucho" w najwiêkszy deszcz).
Kiedy po zwiedzeniu sanktuarium ju¿ mieli¶my ruszaæ dalej, nadjecha³a (rowerem) Halszka, pojawi³ siê
tak¿e ksi±dz proboszcz, jak siê okaza³o jaka¶ dalsza rodzina naszej Halszki. Zostali¶my wszyscy
troje zaproszeni na plebaniê, gdzie ksi±dz ugo¶ci³ nas ciasteczkami i... piwem "Volt"
(ksi±dz ¿artowa³, ¿e kupuje to, bo jest na nim krzy¿yk). Pierwszy raz by³em na plebanii i muszê przyznaæ,
¿e jestem pod wra¿eniem - skromnie, ale z wyszukanym smakiem...
Uduchowieni udalismy siê do odleg³ej o 4 km Ornety.
Zwiedzanie tego 13-tysiêcznego miasta od³o¿yli¶my na dzieñ nastêpny. A nocleg przewidziany by³ w
kompleksie sportowo - wypoczynkowym nad Jeziorem Mieczowym. Po s±siedzku mieli¶my spore osiedle,
co napawa³o nas odrobin± niepewno¶ci. Wieczorem w pobli¿e obozowiska wêdrowa³y ca³e wycieczki
chc±ce obejrzeæ dziwnych ludzi, którzy chodz± pieszo, a okoliczna m³odzie¿ - a¿ siê bojê pomy¶leæ.
Jednak obesz³o siê bez wiêkszych ekscesów i w ¶rodowy poranek stanêli¶my na rynku otoczonym barokowymi
kamienicami z podcieniami. Z innych zabytków Ornety warto obejrzeæ gotycki Ko¶ció³ Farny ¦w. Jana
Chrzciciela z II po³owy XIV wieku, jeden z nielicznych o uk³adzie bazylikowym, o charakterystycznym
"koronkowym" wygl±dzie, ratusz z XIV w., ko¶ció³ ewangelicki zbudowany w roku 1830 wed³ug planów
Schnickla, Kaplicê Jerozolimsk± oraz pozosta³o¶ci obwarowañ miejskich.
Spaceruj±c uliczkami wokó³ rynku w jakim¶ momencie poczuli¶my s³odki zapach. Kieruj±c siê w jego kierunku
trafili¶my do cukierni, której nie mogli sie oprzeæ tak¿e inni rajdowicze. Zaopatrzeni w p±czki
z czekolad± i omleciki (place lizaæ) wyszli¶my z miasta pocz±tkowo ruchliw± szos± w kierunku Mor±ga,
a po 3 km skrêcili¶my do Wojciechowa. Za Wapnikiem upa³ tak dawa³ siê ju¿ we znaki, ¿e roz³o¿yli¶my siê na
³±ce pod drzewem chc±c przeczekaæ najwiêkszy skwar. Podnie¶li¶my siê gdy skoñczy³o siê picie.
|
Przechodz±c przez most na Pas³êce w Kasztanowie dojrzeli¶my sklepik z szyldem browaru. Ale¿ nam
tu smakowa³ zimny "Specjal". Pani sklepowa by³a bardzo go¶cinna, chcia³a nas poczêstowaæ kaw±
(pora by³a poobiednia), przed sklepem rozmawiali¶my tak¿e z innymi miejscowymi. Prawdopodobnie
byli¶my ostatnimi rajdowiczami - wszyscy byli przed nami.
Ca³e szczê¶cie, ¿e piwo zd±¿y³o siê sch³odziæ...
W nastêpnej wsi, Raciszewie, zasiêgaj±c jêzyka w domostwie z krzewami wystrzy¿onymi na kszta³t
zwierz±t, skrêcili¶my w drogê, która po pewnym czasie zanik³a i musieli¶my przedzieraæ siê przez ³±ki
pe³ne nie skoszonych chwastów. Do obozu w Mys³akach na polu namiotowym nad jeziorem Wuksnik doszli¶my
w chwili, gdy zepsu³a siê pogoda i zaczê³o padaæ. Na szczê¶cie mo¿na by³o tu zaopatrzyæ siê
w napoje. W bardzo ³adnym jeziorze z powodu pogody zamiast kapieli by³o szybkie mycie.
W czwartek rano pada³o - zwijali¶my mokre namioty. Pó¼niej obchodz±c jezioro i zagl±daj±c w zaciszne
zatoczki zapêdzili¶my siê zbyt daleko. Znowu musieli¶my przedzieraæ siê przez jakie¶ chaszcze,
wspinaj±c siê na bezimienne wzgórze (164 m n.p.m.) na po³udnie od jeziora. Jedyna korzy¶æ z tej
wspinaczki to ciekawy i rozleg³y widok na okolice. Gdy w koñcu wyszli¶my w czyim¶ gospodarstwie,
grzecznie zapyta³em zadziwione naszym przyj¶ciem dzieci bawi±ce siê na podwórku: którêdy do Boguchwa³?
- a rozgl±da³em siê, czy gdzie¶ z boku nie wyskoczy k±¶liwy Burek. Wchodz±c wreszcie do Boguchwa³
ju¿ na pocz±tku wsi trafili¶my na sklep i boj±c siê, ¿e wiêcej ich nie bêdzie, zrobili¶my popas.
Okaza³o siê, ¿e jest to wyj±tkowa wie¶ - ma 4 sklepy. W dodatku w tym ostatnim jest tak¿e barek piwny
i tam spotkali¶my odpoczywaj±c± gromadê naszych rajdowiczów. Na metê tego etapu czyli kemping
w Kretowinach nad Jeziorem Narie dotarli¶my popo³udniu. Kretowiny to w³a¶ciwie miniatura nadmorskiego
|
|
kurortu, jednak z t± przewag±, ¿e woda w jeziorze jest krystalicznie czysta i du¿o cieplejsza.
A samo jezioro Narie to zapewne raj dla ¿eglarzy - pe³no tu pó³wyspów i wysepek, zatok i zatoczek.
Po spacerze po³±czonym z obiadem w jednym z licznych barów poszli¶my na k±piel w jeziorze, tudzie¿
naukê p³ywania dla niektórych. Wieczorem obowi±zkowy zachód s³oñca i mo¿na by³o i¶æ spaæ.
W nocy odczuli¶my niedostatki sporego zacie¶nienia o¶rodków w Kretowinach. W s±siaduj±cych z nami
domkach kempingowych najpierw by³a zakrapiana impreza, pó¼niej sceny ma³¿eñskie (czytaj: dantejskie).
|
|
|
|
W pogodny poranek przedostatniego dnia rajdu (pi±tek) jeszcze raz przespacerowali¶my siê po wczasowisku
i wyruszyli¶my na trasê do Mi³om³yna mijaj±c po drodze szereg jezior - pierwszym z nich by³o pod³u¿ne
jezioro ¯abi Róg. Potem za wsi± Zawroty piêkn± alej± do Rusi, gdzie kolejne jezioro, przez Pro¶no
le¿±ce nad jeziorem Pieszkowo do Tardy. W tutejszym o¶rodku "Tarda" nad jeziorem Bartê¿ek
spodziewali¶my siê co¶ przek±siæ, a przynajmniej uzupe³niæ p³yny.
Spotka³a nas jednak typowa polska go¶cinno¶æ - choæ o¶rodek by³ czynny, ochroniarz w³asn± piersi± broni³
wej¶cia na jego teren.
Potem zwa¿ywszy na ostrze¿enia z odprawy, ¿e najkrótsza trasa prowadzi nasypem nieczynnej kolejki
i pod koniec trzeba przej¶æ
bardzo niebezpiecznym mostem (na mapie wygl±da, jakby przechodzi³
przez ca³e jezioro) woleli¶my nie ryzykowaæ - wybrali¶my asfalt. Pó¼niej okaza³o siê, ¿e ostrze¿enia
by³y mocno przesadzone - przez jezioro usypany jest nasyp, a mosteczek - jeden z wielu...
Na rogatkach Mi³om³yna - Osiedlu Le¶nym dopadli¶my pierwszego napotkanego sklepu.
Zaspokoiwszy pragnienie przeszli¶my na biwak, który usytuowany by³ naprzeciw go¶cinnego dla nas hotelu "Mi³om³yn"***.
W obozie by³o nas z 500 osób i wszyscy bez przeszkód mogli korzystaæ z ³azienek i toalet hotelowych.
Po rozbiciu namiotu w miejscu wyznaczonym dla naszej trasy poszli¶my zwiedzaæ miasteczko.
Choæ w³a¶ciwie po zniszczeniach wojennych nie zachowa³o siê tu wiele zabytków - przede wszystkim
XIV-wieczna wie¿a, pozosta³o¶æ po gotyckim ko¶ciele ¶w. Bart³omieja rozebranym w XVIII wieku,
do której na prze³omie XIX i XX wieku dobudowano obecny, neogotycki ko¶ció³. Wie¿a ta posiada barokowy,
charakterystyczny krzywy he³m, w zwi±zku z tym mówi siê o niej "krzywa wie¿a". Oprócz tego w centrum
Mi³om³yna zobaczyæ mo¿na 20 kamieniczek tak¿e z prze³omu XIX i XX wieku oraz znajduj±ca siê przy
bocznej ¶luzie przystañ dla jachtów i ³odzi.
Sobota by³a dniem zakoñczenia. Po jeszcze jednym spacerze do miasteczka i nad jezioro Iliñsk
wrócili¶my do obozu, gdzie na przyhotelowym parkingu mia³o odbyæ siê zakoñczenie rajdu.
Organizatorzy po¿egnali nas festynem ekologicznym, bigosem, konkursem (na którym zdoby³em ma³e co
nieco), a wieczorem do wyboru - ogniskiem lub dyskotek±. W niedziele rano podstawione zosta³y autobusy,
które przewioz³y nas na dworzec PKP w Ostródzie. Ze smutkiem ¿egnali¶my siê z Pojezierzem I³awskim...
Jeszcze kilka uwag wymienianych przez uczestników rajdu:
1. w tym roku da³y nam siê we znaki upa³y, zw³aszcza na (licznych) odcinkach biegn±cych asfaltami;
2. kilometra¿ podawany przez organizatorów by³ wed³ug naszych szacunków zani¿any i wszyscy
uczestnicy zgodnie stwierdzili, ¿e chyba by³ liczony... w milach elbl±skich;
3. "Specjal" rocznik 2002 nie nadawa³ siê do spo¿ywania w wiêkszych ilo¶ciach.
Ale ¿arty na bok. My¶lê jednak, ¿e najwa¿niejsza by³a wspania³a atmosfera oraz atrakcje ogl±dane
na trasie, szczególne i niezatarte wra¿enia wywar³y na nas wymieniane na pocz±tku pochylnie Kana³u
Osródzko-Elbl±skiego oraz Frombork.
W
GALERII mo¿esz przejrzeæ same zdjêcia, a
TU
inny wariant opisu czê¶ci trasy, zamieszczony na stronie po¶wiêconej twórczo¶ci Zbigniewa Nienackiego.
Aktualizacja: