Ryszard BAŁABUCH
Mija czas, już przyszła pora
na coroczne wędrowanie w
lipcu. W tym roku zaprosili nas
koleżanki i koledzy z Ostrowca
Świętokrzyskiego pod
kierownictwem Koleżanki
Komandor Alicji. Jak już jest
w tradycji Rajdu organizatorzy
przygotowali dla uczestników
pakiet tras; dokładnie pięć.
Ja wybrałem w roku 150. rocznicy Powstania
Styczniowego taką trasę bym mógł poznać trochę historii na
Ziemi Świętokrzyskiej. A na tym terenie zaboru rosyjskiego
zostawiono dużą porcję powstańczej krwi. Podczas
wędrowania można było poznać Polanę Langiewicza na
Wykusie. Gdzie łączy się historia roku 1863 i ostatniej wojny.
Warunki miejsca były dogodne do pobytu mimo upływu lat.
Leżący nad rzeką Kamienną Wąchock to też porcja
historii. Nie tylko militarnej. Za sprawą zakonu Cystersów na
ten teren przybyła nowoczesna w tamtych czasach technika.
Sąsiednie Starachowice to świadek hutnictwa i motoryzacji.
Historia tej ziemi ma wielu świadków. Przykładem niech
będzie Bodzentyn, którego dzieje lat 1863 i okupacji
niemieckiej organizatorzy przedstawili przez wykład
miejscowego regionalisty. Taką historię można poznać tylko
od pasjonatów-regionalistów.
Kolejny dzień wędrowania to Święta Katarzyna z
klasztorem i Domem Turysty ponad stuletnie schronisko
PTK PTTK. Z kolegami posmakowaliśmy specjałów
miejscowej kuchni i powspominaliśmy jak to przed laty
wielokrotnie w tym miejscu bywało. Posileni dalej w trasę,
granią i stokami górskimi, do Radostowej "Góry Domowej"
pisarza związanego później miejscem pobytu, z leżącym
niedaleko mojego miejsca zamieszkania Nałęczowem.
Zakończenie dziennego etapu na terenie "Szklanego Domu" w
Ciekotach. Otrzymałem porcję wiadomości o piewcy tej Ziemi
Stefanie Żeromskim.
Kolejna atrakcja trasy:
wyjazd do stolicy regionu -
Kielc. Spacer po centrum -
ogromny plac budowy układu
komunikacyjnego. Wędrówka na
przedmieścia do nowego Centrum
Geoedukacji na terenie
kamieniołomu-rezerwatu
Wietrznia, będącego częścią
GeoParku Kielce. Odwiedzający
mogli zapoznać się, lub
rozszerzyć swoje wiadomości o
czasach historii tej ziemi w skali
geologicznej. Polecam uwzględnić to miejsce w wędrowaniu
po Kraju. Po całodziennym pobycie wśród żaru miasta powrót
do interioru i swojego namiotu. Tradycyjne późno
popołudniowe i wczesno nocne rozmowy w gronie
współdreptaczy.
A rano do Widełek przez Niestachów z pomnikiem po
walkach w czasie okupacji niemieckiej oddziału AK od
"Barabasza". Daleszyce z odnowionym rynkiem i kwaterami
powstańców 1863 r. na cmentarzu parafialnym p.w. św.
Michała Archanioła, sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej-
Daleszyckiej.
Rano nie trzeba składać namiotu: w planie pętelka przez
Dębno z czytelnym założeniem rynku miasta, Raków z
historią polskich arian, Rembów i pomnikowy cis, Ociesęki i
powstańcze ślady bitwy z 1863 r. na miejscowym cmentarzu.
Kolejny dzień to wędrowanie docelowo do Nowej Słupi po
drodze Łagów i "Zbójecka Jaskinia" podobno w Górach
Świętokrzyskich na medalowym miejscu w kategorii długości.
Płucki w czasach dawnych tu płukano miejscowe rudy.
Miejsce biwakowe pod Świętym Krzyżem na terenie nowego
Centrum Kulturowo-Archeologicznego z pasjonatami
oprowadzającymi po "swoim terenie" z wieloma nowymi-
starymi obiektami przystępnie pokazującymi historię
pradziejów tego zakątka globu. Scena z muszlą uczestnikom
pozwalała na spontaniczne prezentacje.
Kolejna dodatnia porcja od organizatorów: dwudniowy
biwak. Po nocy zdobycie Łysej Góry od św. Emeryka do
klasztoru na szczycie. Wstąpiliśmy na cmentarz jeniecki Armii
Czerwonej z II wojny. Msza w kościele, muzeum
Świętokrzyskiego Parku Narodowego i degustacja w
klasztornej kawiarni napoju z darów okolicznych pól, łąk i
puszczy. Powrót do namiotu po południowej stronie Pasma
Łysogórskiego. Tradycyjne podsumowanie dnia. Do mety już
coraz bliżej, tak upływa życie.
Góra Chełmowa enklawa ŚPN ze starodrzewem
modrzewia polskiego rezerwat, który dał początek
przyszłemu Parkowi jeszcze w latach międzywojennych. W
lesie na szczycie pomnik prof. Mariana Raciborskiego,
prekursora ochrony przyrody w skali światowej. Punkt na
mapie, Grzegorzowice, z rodowodem początku polskiego
chrześcijaństwa; świadek tego prezbiterium obecnego
kościoła. To romański dowód. Spotkanie z pasjonatem tego
miejsca i księdzem proboszczem to będzie zapisane w pamięci
jako atrakcja tegorocznego Rajdu. Miejsce na nocleg na terenie
Schroniska św. Brata Alberta, spotkanie z twórcą tego
założenia dało świadectwo co może człowiek, jak chce "być
dobrym jak chleb". Ludzie i niebiosa mu pomagają.
Dalsza wędrówka przez lasy i pola do Opatowa.
Właściciele upraw maliny częstowali pysznymi owocami do
własnoręcznego zbierania. W Opatowie standard: trasa
podziemna i kolegiata, oprowadzanie przez miejscowych
przewodników. Pokazali miejsca na co dzień nie pokazywane,
dzięki im za to. Pętla w okolicach Opatowa. Tajemnicza wieża
w Tudorowie, smaczna woda ze źródła bł. Wincentego
Kadłubka. Smutny i przygnębiający widok na dziennej
wędrówce pozostawił widok byłej cukrowni we Włostowie.
Przez wiele lat, nie tylko ja widziałem ten zakład tętniący
życiem; był słodką fabryką w obłokach pary. Dziś... to
krzywe oblicze zmian w gospodarce Kraju.
Następnego dnia z wzniesień nad rzeką Kamienną
widać było na horyzoncie metę Rajdu. Zejście do Ćmielowa,
historycznej polskiej porcelany i nowego założenia w starych
murach. Optyczna kontrola zamku, i na metę na stadionie już
za Kamienną.
Ostatni dzień wędrowania i spotkanie z człowiekiem-
górnikiem. To wszystko oferuje Muzeum Archeologiczne i
Rezerwat "Krzemionki". Nowa zabudowa centrum
recepcyjnego dla gości i rozmach w realizacji to zachęca do
częstszego poznawania pradziejów. Meta w Ostrowcu
Świętokrzyskim. Spotkania z kolegami z innych tras i długie
Polaków rozmowy.
Podsumowanie. Organizatorzy tegorocznego Rajdu
podnieśli poziom obsługi i atrakcji na trasach. Trudno będzie
ich pokonać. Uczestnicy dopisali w ilości jak pozwalają im
realia czasu dzisiejszego.
Widać było nowe tendencje w uprawianiu Rajdu.
Powiększyła się kolumna samochodów. Na przejściach nie
spotykało się uczestników tak często, jak przed laty. Wieloletni
uczestnicy: kabotażowiec i cukiernik-wielki utrwalili
swoją formułę zaliczania Rajdu. Była w dyskusji pewna liczba
kolegów do szukania błędów w poczynaniach Organizatorów.
Sami a ja ich nazywam KONSUMENTAMI, nie chcą podjąć
się organizacji kolejnego Rajdu. Podając przy tym tak pokrętne
uzasadnienia na NIE.
Może na łamach Piechura dałoby się podyskutować
jaką formułę Rajdu na następne edycje wypracować. Na Rajd
AD 2014 rzutem na taśmę podjęli się i zapraszają koledzy z
KTP Bąbelki. Życzę im wszystkiego najlepszego i trzymam
kciuki.
Moje OWRP 2013
Artykuł pochodzi z wydawnictwa KTP ZG PTTK
"Piechur" nr 39 (74) wrzesień 2013 r.