Właściwie wszystko było gotowe: regulamin, trasy, noclegi, rozpoczęły się zapisy,
kiedy gruchnęła nieoczekiwana wieść: koronawirus. Zatrzymaliśmy się w naszym
codziennym biegu, zostaliśmy w domach, obłożeni różnymi zakazami i niepewni co nas
czeka. Budynki szkolne zostały zamknięte straciliśmy część naszej zwykłej bazy i to być
może na parę lat. Zarząd Główny PTTK przewidując nadchodzące trudności finansowe
wstrzymał wszelkie dotacje.
W takiej sytuacji trudno się dziwić organizatorom z Oddziału PTTK w Opolu, że
imprezę odwołali. Postawiona pod ścianą Komisja Turystyki Pieszej po burzliwych obradach
za pośrednictwem internetu zdecydowała o realizacji Rajdu w trybie indywidualnym. Ale
wśród potencjalnych uczestników chęć spotkania się z kolegami w tradycyjnym lipcowym
terminie przeważyła.
Ogromną rolę odegrał tu Paweł Kowalczyk powszechnie nazywany „Pączkiem”
postać kontrowersyjna, ale w tym dziejowym momencie to jego intensywne zabiegi i namowy
spowodowały, że w przewidywanym wcześniej terminie, na Opolszczyźnie spotkało się około
stu osób. W większości to stali bywalcy OWRP, którzy potrafili sobie sami ułożyć trasy. W
ramach obowiązujących przepisów, korzystaliśmy z noclegów na terenie ośrodków
campingowych przez pierwszy tydzień w Otmuchowie, a drugi w Pokrzywnej. W niewielkich
grupkach, zachowując społeczny dystans, wędrowaliśmy po nizinach i Górach Opawskich i
choć nie było typowego pakowania co rano i rozbijania namiotów co wieczór, to jednak
owuerpowski duch nam towarzyszył.
Żegnaliśmy się niepewni, co będzie za rok?
Stanisław ŁUĆ
OWRP mimo wszystko
Artykuł pochodzi z wydawnictwa KTP ZG PTTK
"Piechur" nr 70 (105) wrzesień 2020 r.